Takie małe – zupełnie „prywatne” – oświadczenie.
Jakkolwiek jestem od lat przerażony de facto „gwarantowaną” błyskawiczną faszyzacją wszystkich otwartych platform dyskusyjnych i szalejącymi po nich fake newsami, które dają prędzej czy później władzę antyoświeceniowym siłom opartym na resentymencie i emocjach i podsycanych przez bóg raczy wiedzieć jakie siły zewnętrzne, to czuję się w obowiązku przyznać, że wobec ostatnich wydarzeń czuję sporą ambiwalencję.
Po pierwsze dlatego, że cyberkorpy nie były odważne przez lata i tuczyły się na demagogach jak Trump, by zacząć sprzątanie dopiero, gdy demokraci przejęli większość władzy w USA, a im samym grozi że przyjdzie ustawodawca i ich pozamiata.
Po drugie, bo takie działania nie powinny być podejmowane przez biznes samowolnie w jakiejś zmowie, a wyraźnie zsynchronizowane ruchy Google’a, Apple’a i Amazonu na to wskazują.
Alt-right bardzo się rozhasał i po atakach na Kapitol widzę poniekąd zaistniały stan wyższej konieczności, ale też rozumiem emocje skrzywdzenia ze strony osób, które mają inne wartości niż ja i czego innego się boją, a obecnie czują, że zamyka im się usta. Paradoks tolerancji Poppera i pewna ujawniona w ostatnim dziesięcioleciu mechanika social mediów ciążąca ku demagogii wskazują na konieczność jakichś działań, ale to nie oznacza, że takich.
Jaka byłaby dobra alternatywa? Nie mam tego do końca przemyślanego, niemniej a) całkiem podobał mi się koncept adnotacji, jakimi oznaczano wpisy Trumpa w ostatnim czasie, była to pewnie umiarkowanie skuteczna, ale jednak niezamykająca ust forma moderacji przekazu, b) od ewentualnych banów naprawdę powinna być jakaś ścieżka odwoławcza, np. Trump powinien móc iść do sądu, który to stwierdzałby, czy jego konto sieje istotnie fake newsy i nienawiść. W przypadku Trumpa i jego treści raczej wątpliwości nie ma, ale istnienie ścieżki odwoławczej byłoby dużo bardziej „eleganckie”.
To drugie rozwiązanie to – zdaję sobie sprawę – w pewnym sensie kalka z pomysłu resortu Ziobry. No cóż, pewne dobre rzeczy do do dobrego działania wymagają państwa prawa i bez niego nie działają. To cały problem z „nieliberalną demokracją” – z wierzchu wygląda podobnie jak ta liberalna, tylko w praktyce państwo jest monopartyjne.
#4konserwy #neuropa #media #trump #usa #technologia #anatomiapopulizmu
Powered by WPeMatico